Wiele
osób zapewne zna postać Frankensteina. W powszechnej świadomości owe nazwisko
jest synonimiczne z wielkim, połatanym, szkaradnym i najczęściej zielonym
potworem. Nie ma to nic wspólnego z materiałem źródłowym – Wiktor Frankenstein
jest normalnym, choć bardzo ambitnym, młodym człowiekiem. „Frankenstein, czyli
współczesny Prometeusz” Mary Wollstonecraft Shelley to opowieść mocno różniąca
się od filmowych adaptacji. Dzieło wydane zostało w 1818 roku, czyli w dobie
romantyzmu. Utwór ten to bardziej powiastka filozoficzna z dosyć
interesującą narracją niż zwyczajny horror, choć autorka napisała swoje opus
magnum pod wpływem koszmaru, w którym jej zmarły syn powrócił do życia.
Literatura piękna: opowiadania, dramaty, eseje, nowele i powieści. Różnorodne historie w różnorodnym wydaniu.
niedziela, 31 maja 2020
piątek, 29 maja 2020
Koniec wieku XXI (?)
Religia?...
A więc idea równości to dzielenie ludzi na lepszych i gorszych.
Wiara?... Lecz w co wierzyć, gdy codzienny szum myśli zagłusza?
Wiara?... Lecz w co wierzyć, gdy codzienny szum myśli zagłusza?
czwartek, 14 maja 2020
Raport - część 3
Pierwotnie
potraktowałam samo objawienie z lekkim niedowierzaniem. Nie dlatego, że aż tak
bardzo wierzyłam w bogów. Po prostu i tak byłam przekonana, że ludność osady
prędzej czy później wróci w jakiś sposób do starego kultu. Cóż… Dopiero dzisiaj
mogę powiedzieć, że po części miałam rację, a po części nie.
środa, 6 maja 2020
Raport - część 2
Hiellfsgaard było
bogate w wiele unikatowych mitów. Mój osobisty faworyt to opowieść o wędrowcu
na górze Hojberg. Jest to historia mężczyzny, który wyruszył na poszukiwanie
lekarstwa dla swojej ciężko chorej żony, czekającej na niego w ubogiej chacie.
Oczywiście żaden lekarz nie był w stanie jej pomóc, nawet modlitwy nie
działały. Wierny mąż postanowił więc udać się do lokalnej wyroczni, która
powiedziała mu, że „musi stać się bogiem”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)